Sezon balowy zaczął od pewnego czasu ubożeć. Ubywa balów, a jednak są bale, i do tego inne, niezwykłe. Jeden z tradycyjnych i jakże ciekawych balów zaistniał na nowo w ubiegłym roku w Błędowicach.
Obszernych informacji o Babskim Balu udzielił Zwrotowi Stanisław Kołorz: Tradycja Babskich Balów rozpoczęła się w Datyniach w roku 1928. Wtedy organizowała je Macierz Szkolna. Od tamtego roku odbywały się regularnie aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Po wojnie, w roku 1949, tradycję tych datyńskich balów wznowiło nowo powstałe Miejscowe Koło PZKO. Odbywały się potem znowu co roku aż do połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to warunki lokalowe i liczebne datyńskiego Koła PZKO nie pozwalały już na ich organizowanie. Nie przestała jednak istnieć grupa zapaleńców, którzy czują potrzebę utrzymywania tradycji dziadków. Wywodzą się z MK PZKO w Datyniach, Błędowicach i okolicy, także z Macierzy Szkolnej.
Dzięki tej grupie Babski Bal zaistniał po długiej przerwie na nowo, w roku 2004, w błędowickim Domu PZKO.
Można go nazwać kameralnym, a jednak robi furorę, przyciąga młodych i starszych nie tylko z bliskiej okolicy. Na pewno ucieszyłby niezmiernie i założycieli tej tradycji. Na tym balu jest bowiem wszystko, co bywało na dawnych balach. Wieść o Babskim Balu dotarła i do Telewizji Katowickiej, której ekipa także gościła na imprezie.
W sobotę 15 stycznia w Domu PZKO w Błędowicach wrzało. Babski Bal jest inny, też pięknie inny dla panów: cały czas do tańca proszą panie, panowie mieli szansę zaprosić panie po raz pierwszy dopiero o godzinie 23.00. Zaczęło się odśpiewanym przez panów-organizatorów "hejnałem balu". Program prowadziły panie-wodzirejki. Na balu wystąpił zespół Błędowianie ze swym programem balowym. Wszyscy niecierpliwie czekali na występ znanego z balu przed rokiem "zespołu baletowego" z pamiętnym kankanem z Moulin Rouge. W tym roku ten męski ansamble zapowiedział występ Baletu Teatru Bolszoj z Moskwy. I "dotarli", i pokazali "Jezioro łabędzie". Określenie, że wszyscy ryczeli ze śmiechu i ręce bolały od oklasków, nie jest bynajmniej przesadą. Wtajemniczeni może wiedzą, że już zaistniało męskie wykonanie tego baletu przez Anglików. W Błędowicach to jednak byli inni panowie, nieco starsi i potężniejsi, i na pewno umiejący urządzić zabawę nie lada! Oklaski im się w pełni należały nie tylko za niezwykły pomysł, również za swobodę i odwagę.
Do głównych atrakcji balu należał dzwon spuszczany na tańczące pary, pod którym panowie mogli dostać całusa i zyskać bon. Największa ilość zebranych bonów dawała tytuł Lwa Balu, którego wybrano o godzinie 23.
Nie zabrakło na Babskim Balu poczęstunku - bar w piwnicy (gdzie, zdaje się, było więcej gości) nazwano Kremlem, ten na piętrze zaś Białym Domem. Nie zabrakło ciastek i bardzo smacznych, naprawdę domowych pączków. W kuchni krzątały się zasłużone panie. Kolację można było wybierać z czterech proponowanych dań. Obok tradycyjnych, jak kotlet panierowany czy kurczak, była "datyńska róża" z wołowiny, z świetnie podanymy ziemniakami i surówkami. Obawiający się choroby wściekłych krów niech żałują, bo to danie było "wsciekle" smaczne już dla oka, a co dopiero dla podniebienia.
Staro-nowy Babski Bal można gorąco polecić jako wzór świetniej zabawy, która była tu już dawno temu i może być nadal.