Początek Babskiego Balu przebiegał pod dyktando panów, którzy zamierzali zrobić pucz, przejąć wodzirejowanie w swoje ręce, a nawet przemianować datyński Bal Babski na Bal Chłopski. Nie pozwolił na to jednak babski regiment, który uzbrojony w klepocze, warzechy, wałki do ciasta itp. wypędził zuchwalców ze sceny i przejął lejce imprezy.
Wcześniej zapowiedziany występ pań z paryskiego Moulin Rouge okazał się mniejszym oszustwem. W ich zastępstwie kankana odtańczyli miejscowi mężczyźni, których występ poderwał wszystkich obecnych do braw na stojąco.
Popularny datyński dzwon łapał podczas całego wieczoru tańczące pary. Partnerka z tak złapanej pary miała prawo a zarazem obowiązek wycałować pod dzwonem swego tancerza, za co partner kupował jej u dzwonnika czekoladkę - ażeby następny pocałunek był jeszcze słodszy.
Podczas całego wieczoru przebiegał konkurs na LWA SALONU Babskiego Balu 2004. Panowie na sali dwoili się i troili, ażeby zdobyć jak najwięcej kotylionów, odtańczyć najwięcej tańców i zostać jak najczęściej złapanym pod dzwon. Po północy specjalna babska komisja na podstawie ilości kotylionów, talonów za przebywanie pod dzwonem oraz wyników specjalnego mini-współzawodnictwa wybrała najbardziej szarmanckiego uczestnika imprezy. Tytuł otrzymał Alfred Kołorz, który zdobył od swych fanek 39 kotylionów i był podczas balowego wieczoru 11 razy pod dzwonem.